sobota, 17 listopada 2012

Rozdział XII

Zdążę? Kurde, nie wiem, chyba nie. O, udało się! Miśki moje, kocham was za te przemiłe komentarze i ponad dwa tysiące odwiedzin. Sprawia mi to niesamowitą przyjemność, kiedy widzę, że ktoś to coś czyta. Jesteście świetni <3. Oto rozdział XII.

Obudziłam około godziny dziewiątej rano. Domyśliłam się, że tata musiał najeść się kanapką na śniadanie, skoro nie pofatygowałam się, żeby wstać z łóżka i przygotować mu posiłek. Nie miałam najmniejszej ochoty, żeby w ogóle ruszać się ze swojego miejsca.
Dopiero po jakimś czasie zauważyłam, że spałam w ciuchach, ale miałam za to ściągnięte buty. Nie pamiętałam tylko, że w ogóle je zdejmowałam. Uznałam to jednak za mało istotny fakt i nie rozmyślałam nad tym zbyt długo. Owinęłam się kołdrą i usiłowałam zasnąć jeszcze raz, lecz beznadziejne myśli nie dawały mi spokoju. Czułam, jakbym wróciła do miejsca, w którym byłam na samym początku, kiedy musiałam się dostosować do nowej rzeczywistości. Pierwsze tygodnie były istnym koszmarem. Trudno było mi się oswoić z myślą, że życie jakie dotychczas znałam tak zwyczajnie się skończyło. Spędzałam wówczas całe dnie w łóżku, zanim zebrałam się do kupy i zaczęłam w końcu robić coś dla swojej rodziny. Wypłakiwałam sobie oczy każdego dnia, nie mogąc się pogodzić ze swoim nieszczęsnym losem. Wiedziałam, że takie zachowanie do niczego nie prowadzi, użalanie się nad sobą nie było dobrą metodą poradzenia sobie z nowymi realiami, ale tak mi było wygodniej. Tak jak teraz. Wiedziałam, że to mi nie pomoże ze wspomnieniami, które atakowały mnie od momentu, kiedy znów zobaczyłam tą ulicę i ten przeklęty budynek, ale nie interesowało mnie to. Miałam to po prostu gdzieś. Leżałam tak w całkowitej ciszy co jakiś czas przysypiając, to znów się budząc kilkadziesiąt minut później. W którymś momencie sen przerwał Charlie, który bez pukania wszedł do mojego pokoju. Od razu jego wzrok zatrzymał się na mojej osobie. Wchodząc widziałam, że był lekko poirytowany, ale gdy tylko zobaczył mnie leżącą w łóżku coś w jego wyrazie twarzy zaczęło się zmieniać i nie potrafiłam dokładnie określić jakie odczucia zaczęły się na niej malować.
- Jestem głodny - powiedział nieco niepewnie, przyglądając mi się uważnie.
- Zrób sobie płatki z mlekiem. Mleko jest w lodówce, płatki w pierwszej szafce od lewej, jakbyś nie wiedział - odparłam mu, wzdychając ciężko i odwracając się do niego plecami. Dopiero po jakiejś minucie drzwi do mojego pokoju się zamknęły, a ja dalej mogłam się obijać. Przytulona do poduszki spędziłam następne parę godzin, podczas których parę razy odzywał się mój telefon. Najprawdopodobniej miałam przynajmniej pięć nieodebranych połączeń i cztery sms'y, później już straciłam rachubę w liczeniu, więc dałam sobie z tym spokój. Przewracałam się z boku na bok, raz na jakiś czas przecierając wilgotne od pojedynczych łez, oczy. Wpatrywałam się tępo w sufit, to na przemian nuciłam znane sobie kołysanki, które śpiewała mi mama, gdy byłam mała, co wyciskało ze mnie jeszcze więcej niepotrzebnych łez i sprawiało, że czułam się jeszcze gorzej. Nie byłam najlepsza w poprawianiu sobie humoru. Zazwyczaj wychodziło wręcz odwrotnie.
W dalszym gnębieniu samej siebie przeszkodziło mi jednak pukanie do drzwi. Było to mało prawdopodobne, aby to był znowu mój brat, bo on nie był na tyle kulturalny, aby zapukać przed wejściem do mojego pokoju. Odwróciłam się i zerknęłam na zegarek. Dochodziła trzecia po południu. Jęknęłam tylko i zakryłam głowę kołdrą nie mając zamiaru zapraszać kogokolwiek do środka. Pukanie jednak się powtórzyło, potem kolejny raz i kolejny, aż wreszcie usłyszałam szczęk otwieranych drzwi.
- Audrey - doszedł do moich uszu zmartwiony głos Liam'a. Nie odpowiedziałam. - Porozmawiaj ze mną, proszę - nalegał, lecz kiedy znów nie było odzewu z mojej strony, chłopak chwycił moją kołdrę i zamaszystym ruchem ściągnął ją ze mnie. Wydałam z siebie krótki okrzyk niezadowolenia i skrzywiłam się.
- Oddaj mi kołdrę -  nakazałam mu, lecz chłopak pokręcił odmownie głową. - No to nie - odparłam wzruszając ramionami i odwróciłam wzrok, kuląc się na łóżku.
- Aud, wyjaśnij mi co dokładnie się stało w nocy? Chcę ci pomóc - próbował jakoś do mnie dotrzeć, na co uparcie mu nie pozwalałam. Metoda odpychania od siebie tych, którzy chcą mi pomóc była beznadziejna, ale skuteczna, bo miałam przynajmniej spokój.
- Ale ja nie chcę o tym rozmawiać - wymamrotałam, wciąż na niego nie patrząc.
- I będziesz tak cały dzień leżeć w łóżku i unikać kontaktu z kimkolwiek?- zapytał.
- Tak.
- To niezbyt rozsądne - zauważył.
- A może ja chcę wreszcie zrobić coś, co nie jest rozsądne, Liam? Może właśnie chcę leżeć w tym łóżku przez cały dzień i nic nie robić?
- Znam cię na tyle, żeby wiedzieć, że nie jest to dla ciebie dobre - ta wypowiedź sprawiła, ze spojrzałam na niego poirytowana. Nie miałam pojęcia skąd wzięła się we mnie złość skierowana w stronę Payne'a, ale w następnych minutach w końcu to do mnie dotarło.
- Nic nie wiesz Liam. Nie było cię tu przez ostatni rok - powiedziałam, nawet tego wcześniej nie przemyślawszy. Chłopak zamilkł i popatrzył na mnie smutno.
- Masz do mnie żal o to, że nie było mnie wtedy, kiedy najbardziej potrzebowałaś przyjaciela, prawda? - właściwie było to bardziej stwierdzenie, niż pytanie z jego strony. Liam uświadomił mi, że chyba faktycznie tak było. Niewątpliwie był jedną z tych osób, na których zawsze mogłam polegać, niezależnie od wszystkiego. Cokolwiek by się nie działo, mogłam iść do niego i zwierzyć mu się ze wszystkich swoich problemów i na odwrót. Ale potem on zaczął swoją karierę muzyczną i na prawie półtorej roku zniknął z mojego życia. Ale co ja miałam do gadania? On spełniał swoje marzenia, a ja nie miałam żadnego prawa wymagać od niego, żeby wrócił i siedział ze mną, mówiąc, że wszystko będzie dobrze. Oczywiście, że było mi przykro wtedy z tego powodu, że jedyna osoba, z którą chciałam porozmawiać, była zupełnie gdzie indziej i miała swoje pokręcone życie, w którym nie było miejsca, na problematyczne przyjaciółki. W prawdzie w ostatnim czasie Liam udowodnił mi, że bynajmniej nie jest tak, jak twierdziłam, niemniej jednak chyba najwyraźniej skrywałam gdzieś głęboko ten żal, który ujawnił się właśnie teraz, kiedy nie byłam w najlepszym humorze.
- To nie jest istotne, Liam. Co było, minęło. Nie ma sensu się w to wgłębiać - odpowiedziałam wymijająco nie chcąc wałkować tego tematu. Żałowałam, że nie potrafiłam utrzymać języka za zębami i w ogóle to wytknęłam.
- Jest istotne. Nawet nie wiesz jak mi głupio z tego powodu, że tyle mnie ominęło i że nie byłem ci w stanie pomóc. Ale jestem teraz do twojej dyspozycji i chcę żebyś wiedziała, że możesz na mnie liczyć - odparł z mocą, wpatrując mi się prosto w oczy. Mówił szczerze i wiedziałam, że czuł się winny. Dostrzegłam smutek w jego oczach, a naprawdę nie chciałam, go zassmucić. To była ostatnia rzecz jakiej chciałam. Bo jedna sprawa to, to, że sama nie miałam najlepszego humoru. Druga natomiast to taka, że nie chciałam, aby przeze mnie ktoś również miał zepsuty nastrój.
- Doceniam twoje chęci, ale nie czuję się na siłach, aby o tym rozmawiać w tej chwili - wzruszyłam ramionami, a chłopak w zrozumieniu pokiwał głową.
- Harry się martwi - odezwał się po chwili milczenia. Zerknęłam na niego niepewnie i lekko przygryzłam dolną wargę. - Przyszedł do mnie po drugiej nocy i obudził mnie spanikowany, bo nie wiedział co się stało, co zrobił nie tak i pytał mnie, czy czegoś nie wiem - opowiedział, a mnie coś w jego wypowiedzi zaciekawiło.
- Po drugiej w nocy? Jesteś pewny? - spytałam, a Liam to potwierdził. - W takim razie on musiał tutaj spędzić przynajmniej ponad godzinę - wymamrotałam zastanawiając się jednocześnie, dlaczego Styles siedział tu tak długo, zamiast od razu wrócić do domu.
- Jak mówię, martwi się. Dawno nie widziałem go tak przerażonego. Dziwne rzeczy z nim robisz Audrey - skwitował, a ja spojrzałam na niego ze zmieszaniem.
- Nic z nim nie robię - zapewniłam, na co chłopak parsknął śmiechem.
- Nie mam pojęcia co sobie pomyślałaś, ale z pewnością nie miałem tego na myśli - stwierdził z rozbawieniem, a ja spłonęłam delikatnym rumieńcem. - Chłopak się stara. On nie jest taki zły jak ci się może wydawać.
- Wiem - wyznałam zgodnie z prawdą i kąciki moich ust lekko uniosły się ku górze w ledwie widocznym uśmiechu.. - Powiedziałeś mu coś? - zapytałam jeszcze.
- Nie. Jak już, to ty powinnaś to zrobić.
- Dziękuję. A teraz mogę odzyskać kołdrę?
- Nie. Nie ma mowy, żebyś gniła w łóżku przez resztę dnia - wypuściłam zrezygnowana powietrze z ust i ukryłam głowę pod poduszką. Było mi całkiem dobrze w tym łóżku i nie zamierzałam dobrowolnie z niego wychodzić, jednakże Liam miał inne plany co do tego. Pociągnął mnie mocno za łokieć, tak, że o mało nie spadłam na podłogę. Spojrzałam na niego z wyrzutem i marudząc pod nosem uczepiłam się ramy łóżka. Chłopak westchnął ciężko, a następnie wyjął szybkim ruchem telefon z kieszeni. Zmarszczyłam czoło nie bardzo wiedząc, co zamierzał, zaraz jednak stało się to dla mnie jasne.
- No cześć Louis, właśnie jestem w jej pokoju, a ona nie chce wyjść z łóżka - mówił do telefonu patrząc na mnie z lekkim uśmiechem na ustach. Nie mogłam uwierzyć, że naprawdę napuszczał na mnie Tomlinsona. Wykrzywiłam twarz w grymasie niezadowolenia spoglądając na Liam'a spode łba, który nic sobie z tego nie robił. - Nie, nie powiedziała mi. Ona nie chce o tym rozmawiać - po chwili zamilkł najwyraźniej słuchając tego, co miał mu do powiedzenia Lou, a następnie podał mi telefon.
- Nie będę z nim rozmawiać - mruknęłam w ramach protestu.
- Ja ci dam nie rozmawianie ze mną. Co ty sobie wyobrażasz, że możesz tak sobie nie odbierać telefonów i leżeć w łóżku bez wyjaśnienia w ogóle o co chodzi? - usłyszałam jego zdenerwowany głos nawet bez przystawiania sobie telefonu komórkowego do ucha. Wywróciłam teatralnie oczami ciesząc się w duchu, że Louis tego nie mógł zobaczyć. Niechętnie wzięłam komórkę od Payne'a z miną cierpiętnicy.
- Hej Lou. Nic sobie nie wyobrażam. Chciałam mieć trochę spokoju. Nic się nie dzieje, wszystko jest już w najlepszym porządku - powiedziałam to niemal jednym tchem, nie chcąc dyskutować na ten temat.
- Audrey, moja przyjaciółko, nie musisz kłamać i tak kompletnie ci to nie wychodzi. Liam mi wszystko powiedział, więc nie ściemniaj, tylko mów co się stało.
- Ponoć Liam ci wszystko powiedział, więc ja nie mam nic do dodania - odrzekłam, próbując się wywinąć od odpowiedzi.
- Nie kombinuj cwaniaro.
- O tym nie da się mówić, przez telefon - odrzekłam w końcu, co właściwie było prawdą. Nie byłabym w stanie wyjaśnić komukolwiek czegoś takiego rozmawiając przez telefon.
- To rusz swój tyłek, wyjdź gdzieś, zrób coś, i powiedz Liam'owi. Nie duś tego w sobie, bo ci zaszkodzi i kopniesz w kalendarz. A byłoby miło, gdybyś jeszcze sobie trochę pożyła, wiesz?- powiedział mi, najwyraźniej chcąc mnie chociaż trochę tym rozśmieszyć.
- No dzięki, Louis.
- Zawsze do usług. I pamiętaj, cokolwiek by się nie działo, masz się nie przejmować, zrozumiano? To co, zrobisz to dla mnie? - zapytał, a ja westchnęłam zrezygnowana, niby się poddając.
- Postaram się - obiecałam, jednocześnie krzyżując za sobą palce. - Dzięki Lou. Pogadamy potem - pożegnawszy się z nim oddałam telefon Liam'owi, który sam pożegnał się z przyjacielem, a następnie spojrzał na mnie pytająco. - Dobra, możesz już iść, a za parę godzin napisz do Lou, że wszystko jest w porządku i wyszłam z łóżka, a ja tymczasem jeszcze sobie poleżę - rzekłam, a chłopak popatrzył na mnie z politowaniem i popukał się w czoło.
- Nie licz na to - to powiedziawszy ponownie zaczął wyciągać mnie z łóżka.

*Harry*

Późnym popołudniem ja, Liam i Audrey siedzieliśmy w jakiejś mało zaludnionej kawiarni na mieście w rogu lokalu. Blondynka miała założoną czapkę z daszkiem należącą do Liam'a i bawiła się okularami przeciwsłonecznymi co jakiś czas popijając zamówioną wcześniej kawę. Liam uznał, że najlepiej będzie, nie wystawiać jej fotografom, bo chodź poprzednie zdjęcia nie zdążyły narobić zbyt wielkiego szumu, chociaż to zależy w jakich kręgach, to lepiej dla niej, aby na ewentualnych kolejnych fotkach, które były tak czy inaczej nieuniknione, nikt jej nie rozpoznał. To był bardzo dobry pomysł, bo szczerze nie chciałem dokładać jej problemów. Wystarczyło, że zmagała się z czymś, o czym nie chciała rozmawiać ani ze mną, ani z Liam'em, co w tym drugim przypadku samo w sobie mnie niepokoiło. Bo potrafiłem zrozumieć to, dlaczego mi nie chciała zdradzić powodu, dla którego wpadła w taką panikę, kiedy zobaczyła, gdzie ją zaprowadziłem. Domyśliłem się, że to miejsce nie kojarzyło jej się najlepiej, a mało tego, zwyczajnie ją przerażało. Nie miałem pojęcia, że taka będzie jej reakcja. Nie sądziłem, że tak to się może skończyć.
Audrey nawet na mnie nie patrzyła, choć notorycznie usiłowałem nawiązać z nią kontakt wzrokowy. Odnosiłem wrażenie, że była zawstydzona swoim zachowaniem. Na jakiekolwiek moje pytania, próby zagadania jej i poprawienia humoru, odpowiadała lakonicznie, albo tylko kiwała głową i sama natomiast niewiele mówiła. Zamiast robić postępy, cofałem się. Ona ciągle się oddalała zamiast być bliżej. Co było ze mną nie tak? Byłem tak zły na siebie i odczuwałem pilną potrzebę porozmawiania z kimś. Nie z Liam'em, który wówczas był w trakcie dzwonienia i wysyłania sms'ów do ignorującej wszystkich Audrey kiedy wracaliśmy z Birmingham. Nie z Niall'em, nie z Zayn'em, tylko z Lou, którego sam ignorowałem w ostatnim czasie. Zdecydowałem się jednak do niego zadzwonić i byłem niezwykle zdziwiony, kiedy zamiast wyrzutów na dzień dobry usłyszałem szczerą radość Tomlinson'a z tego powodu, że w końcu się do niego odezwałem. Strasznie brakowało mi rozmów z nim, ale wcześniej zwyczajnie do niego nie dzwoniłem z obawy przed tym, że go rozczarowałem. Nie chciałem tego, ale byłem święcie przekonany, że Louis nie miał racji w tej kwestii, dlatego postąpiłem, tak jak postąpiłem. Chłopak nie miał mi tego za złe. Nie drążył tego tematu, po jakimś czasie wyraził tylko swoje rozgoryczenie z tego powodu, że unikałem kontaktu z nim. Mimo rozmowy z Lou wciąż nie wiedziałem jak postępować z Audrey. Jedyne czego się dowiedziałem to tego, że mam być ostrożny i delikatny, co mimo wszystko nie było jakoś szczególnie pomocne, bo sam na to wpadłem już jakiś czas temu. Niemniej jednak byłem zadowolony z rozmowy samej w sobie i z większą energią wybrałem się z z Liam'em, któremu udało się wyciągnąć Audrey z domu.
Naprawdę nie chciałem, żeby była w tak podłym nastroju. Widok jej smutnego wyrazu twarzy, nie był czymś przyjemnym. Zamyślone spojrzenie, brak uśmiechu. Aż do tej pory nawet nie zdawałem sobie sprawy z tego, że zależało mi na szczęściu tej dziewczyny. Na jej uśmiechu. I na jej akceptacji. Tak po prostu.
Z zamyślenia wyrwał mi cichy jęk blondynki, która właśnie rozlała swoją kawę na stolik. Jej policzki zaczerwieniły się ze wstydu i w końcu spojrzała na mnie, a ja posłałem jej delikatny, pokrzepiający uśmiech. Speszona odwróciła wzrok po czym pośpiesznie wstała ze swojego miejsca, patrząc na rozlany napój.
- Ja się tym zajmę - zaproponowałem, lecz ona pokręciła głową i ruszyła ze swojego miejsca. Podążyłem za nią wzrokiem, kiedy podeszła do lady i zapytała kobietę za nią stojącą o jakąś szmatkę. Westchnąłem ciężko i poczułem na sobie czyjeś spojrzenie. Liam bacznie mi się przyglądał.
- Musisz być cierpliwy, Harry. Ona potrzebuje czasu - odezwał się. Pokiwałem głową, dajac mu do zrozumienia, że mam tego świadomość, po czym ponownie spojrzałem na Audrey, którą jakiś chłopak uraczył swoim towarzystwem. Zmarszczyłem brwi wpatrując się w niego intensywnie przez dłuższą chwilę, a następnie w Aud, która stała sztywno, nerwowo bawiąc się rąbkiem swojej bluzki. Po chwili usłyszałem śmiech Liam'a. Popatrzyłem na niego nie rozumiejąc czemu mu tak wesoło, ale on nie raczył mi tego wyjaśnić. Ignorując go zatem, wstałem ze swojego miejsca i postanowiłem dołączyć do Audrey by dowiedzieć się, kto z nią właśnie rozmawiał. Zaraz stanąłem u jej boku, a dziewczyna zerknęła na mnie, ale nie bardzo wiedziałem, czy była z tego powodu zadowolona, gdyż za bardzo skupiłem się na tym chłopaku, który widząc mnie, zrobił dziwną minę, a następnie popatrzył z zaskoczeniem na blondynkę.
- To jest Harry Styles - stwierdził, tym samym wywołując szelmowski uśmiech na mojej twarzy.
- Myślę, że tak, to on - odparła. - I co w związku z tym, Jason? - spytała niepewnie, unosząc lekki brwi do góry/ Zauważyłem, że nie czuła się zbyt komfortowo rozmawiając z tym chłopakiem.
- Nic. W takim razie musi być tu Liam Payne. A on nie powinien być w Londynie, czy coś?- prychnął niby obojętnie, ale dało się wyczuć, że ta informacja specjalnie go nie cieszy.
- A masz z tym jakiś problem, że jest tutaj? - warknąłem, bo jakoś niezbyt podobał mi się ton jego wypowiedzi. Audrey natomiast chrząknęła głośno, patrząc to na mnie, to na tamtego chłopaka z nieco nietęgą miną.
- Dobra, koniec. Nie mam pojęcia o co ci chodzi Jason, ale myślę, że na tym zakończymy rozmowę, bo nie mam ochoty jej ciągnąć - powiedziała poważnie, wyraźnie niezadowolona.
- Nie chciałaś ciągnąć żadnej podejmowanej przeze mnie rozmowy - mruknął, a ja nadal mierzyłem go wzrokiem. Ani trochę mi się on nie podobał. - Powiedz mi chociaż, czy wrócisz - dodał jeszcze. Zainteresowany tym, spojrzałem na pobladłą dziewczynę, który przygryzła dolną warge, co jak zauważyłem robiła dość często, gdy była zestresowana.
- To nie jest możliwe - odparła i wziąwszy pozostawioną na ladzie szmatkę, udała się do naszego stolika, aby zetrzeć rozlany wcześniej napój. Zerknąłem po raz ostatni na owego Jasona, a następnie powróciłem na swoje miejsce pozostawiając tamtego samemu sobie. Audrey z kolei zamaszystymi ruchami ścierała kawę ze stolika. Na pierwszy rzut oka można było się domyślić, że jest zdenerwowana.
- Kto to był? - zapytałem w końcu. Dziewczyna podniosła wzrok i wlepiła go we mnie przez chwilę zupełnie się nie odzywając. Po prostu patrzyła mi w oczy dłużej niż kilka sekund, co niezwykle mnie cieszyło, ale stwierdziłem, że chyba lepiej tego nie okazywać.
- Mój były - odpowiedziała na moje pytanie siląc się na obojętność, co nie wyszło jej najlepiej.
- Tamten koleś z którym gadaliście to był Jason O'Shea? - Liam wydawał się być tym faktem niezwykle zaskoczony. - Właśnie, nie wspominałaś Audrey nigdy o waszym zerwaniu. Od kiedy nie jesteście razem? - zapytał, zaciekawiony, a i ja byłem tym zaintrygowany, choć nie miałem pojęcia dlaczego.
- Od października zeszłego roku.
- Chwała za to, że nie jesteście razem. Wybacz Aud, ale ten koleś to idiota - powiedział, co dziewczynę tak zszokowało, ze przez chwilę stała nieruchomo, wpatrując się w Liam'a, jakby właśnie zobaczyła kosmitę. Po chwili usiadła na krześle, najwyraźniej próbując jakoś przetworzyć sobie to, co powiedział Payne.
- Serio Liam? Teraz mi to mówisz? Mogę wiedzieć o co chodzi, bo najwyraźniej ty i Jason coś do siebie macie, co natomiast umknęło mi, kiedy jeszcze z nim byłam - powiedziała z pretensją w głosie, na co Liam jęknął cicho. Chyba nie chciał tego wyjaśniać. Audrey splotła ręce na piersi i spoglądała na niego wyczekująco, podczas gdy ja byłem ciekawy, z jakiego to powodu Liam nie przepadał za byłym chłopakiem swojej przyjaciółki.

9 komentarzy:

  1. wspaniały jak zawsze ! No ciekawe co Liam ma do powiedzenia ;d czekam z niecierpliwością na więcej ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nawet nie wiem jakim cudem się tu znalazłam, ale bardzo się cieszę, że trafiłam na twojego bloga. W weekend przeczytałam wszystkie dotychczas ukazane rozdziały. Niby fabuła którą obrałaś wszystkim jest dobrze znana, to jednak jest w tym blogu coś wyjątkowego, magicznego. Coś co sprawia, że chcę się czytać go non stop. Masz ogromny talent, pięknie piszesz opisy uczuć, świetnie wykreowałaś bohaterów. Po prostu wszystko jest idealne. Po za tym ty wydajesz mi się cholernie pozytywną osobą, nie wiem dlaczego tak uważam. Takie mam przeczucie po przeczytaniu wszystkich informacji od ciebie przed rozdziałem :) Pewnie się nie mylę -.-
    Czekam z niecierpliwością na nowy rozdział. Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny. Buziak Twoja nowa fanka ~malinowa mamba

    OdpowiedzUsuń
  3. Zupełnie nie wiem dlaczego, ale najbardziej w całym rozdziale podobały mi się te fragmenty, w których chłopacy przypominali Hazzie, że nie powinien się spieszyć w sprawie Aud. Że powinien być cierpliwy i wyrozumiały. W tych właśnie momentach cały czas robiłam głośne "aaaw" *-* Zastanawia mnie sprawa z tym gościem, co to ma na pieńku z Liamem. Ciekawe co się stało, że mu zaszedł za skórę. Skoro to były Aud, to zapewne znali się lepiej, niż by chcieli, co? Hmm, intrygujące. Wyskoczyłaś z tym jak z ciotką, która tak bardzo chciała im wejść do życia z butami. Lubię takie zaskoczenia, cały czas coś się dzieje. Moment, w którym Hazza tak staje u boku Aud, gdy ona rozmawia z byłym... Ach, ten Harry. W sumie, to chyba raczej dobrze się złożyło, że do nich podszedł? Audrey szybciej pozbyła się "intruza". Mam nadzieję, że dziewczynie w końcu się polepszy (ponownie) i nie wpadnie wcale w ten ogromny dół, w którym była wcześniej. Tym razem ma Liama i Lou i Hazzę i w ogóle całe 1D do pomocy, którzy, och, dzięki Bogu!, nie mają zamiaru zostawić jej na pastwę losu. Cóż, to troszkę przykre, że wtedy nie miała przy sobie Li, który był dla niej oparciem. Wyjechał spełniać marzenia, czego Aud chyba wcale tak naprawdę nie ma mu za złe, jednak na pewno to się na niej ogromnie odbiło, że nagle została z tym sama. Btw, jestem ogromnie ciekawa, co konkretnie wywołało w Aud te wszystkie złe emocje. Czy to jej pasję, z której musiała zrezygnować? To o te wspomnienia się rozchodzi? No cóż, chyba już niedługo wszystko się wyjaśni. (Przy czym ja wciąż czekam na kolejne słodkie sceny Hazzy i Audrey [Haudrey? :D] <3) Ach, wybacz tę chaotyczność, mam nadzieję, że Cię to zbytnio nie przerazi :D
    Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo, duużo weny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. nareszcie przeczytałam ! Muszę ci powiedzieć, że rozdział jest baardzo intrygujący. Nie mogę się doczekać kiedy już się wszystko wyjaśni. Fajnie, że w każdym rozdziale coś się dzieje.
    +Przepraszam Cię za to, że nie komentowałam poprzednich rozdziałów, ale skończyłąm je czytać dzisiaj, więc wiesz.. Brak telefonu z dostępem do internetu to katastrofa..
    Pozdrawiam, Heaven.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kocham takie długie rozdziały *.* Czekam na next ;D

    zapraszam też do mnie na my-independent-game.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Oooo ja cie! Znalazlam dziś to opowiadanie,przeczytalam wszystko..Jeeezu,genialne! Szablon zajebisty masz ;p Czeeekam na kolejny rozdzia mistrzu! :D xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam ponowniexD
    Nominowałam cię do konkursu Libster Award.
    Pytania na blogu pojawia się w krótce :P

    Ps. Obiecuje doczytać notki w weekend xD

    OdpowiedzUsuń
  8. chciałabym cię poinformować, że zostałaś nominowana do Libsten Award na moim blogu (http://theysaywearetooyoungonedirectionstory.blogspot.com/p/libsten-award.html)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej nominowałam cię do "Liebster Award"

    A oto pytania na które musisz odpowiedzieć na swoim blogu . :)
    1.Czym jest dla ciebie/was pisanie na blogu?
    2. Lubisz/cie 1D?
    3. Kogo najbardziej? I dlaczego.
    4. Kogo w swoim życiu cenisz/cenicie najbardziej?
    5. Twitter vs Facebook.
    6. Co robisz/cie w wolnym czasie?
    7. Co skłoniło was/cię do założenia bloga?
    8. Skąd bierzesz/cie pomysły? Natchnienie?
    9. Prowadzisz/cie jeszcze jakieś blogi?
    10. Ulubiony film? (który polecacie/sz.)
    11. Ulubiona piosenka? (którą polecacie/sz.)

    Więcej info u mnie. :)

    OdpowiedzUsuń